czwartek, sierpnia 26, 2004

Jestem, już jestem...zaplątałam się gdzieś na moment pomiędzy sennym zwątpieniem a jawą..a może to było zwapnienie? mózgu? niewykluczone...

Iamibi, co się przejmujesz, mów, żes z Ciechanowa i wszystko jasne. Swieza anegdotka: wracałam z domowych pieleszy do stolycy i po drodze do mej warszawskiej hacjendy umówiłam się z kumplem, co by od niego płyty odebrać. Kumpel stoi na rogu nowego Swiatu i Swiętokrzyskiej i czeka, podchodzi do niego dawno niewidziany znajomek, zaczynają konwersować, w trakcie konwersacji przyzeglował do nich jakowys zul sępiący szlugi. Dialog:
-(znajomek) A co ty tu robisz własciwie?
-(kumpel) Czekam na Agnieszkę,własnie jedzie tu z Ciechanowa - to znaczy, z Centralnego.
-(zul, podpalający zdobycznego szluga) Z Ciechanowa??? Z tej wiochy??? Bueee...
Za prawdziwosc anegdoty ręczę, dawno nie widziałam takiej radosci na mój widok, włącznie z obmacywaniem ulicznych słupków!

Brak komentarzy: