wtorek, sierpnia 31, 2004

Jak ja dobrze znam ten moment...Tylko czy syndrom konca wakacji moze przybrac rozmiary syndromu konca studiow i odebrac wszelka motywacje, zastepujac ja postepujacym natlokiem watpliwosci typu: " Co ja tutaj robie?", "Nigdy nie napisze tej pracy, a jesli juz napisze, to nigdy tego gniota nie obronie", "Przeciez nie zapamietam tych wszystich informacji, ktore musi znac osoba w moim zawodzie (ewentualnym)", "Czy aby nie popelnilam zyciowego bledu" i bla, bla, bla...ktore straszy mnie po nocach, budzi o poranku a poza tym paralizuje, kiedy trzeba w koncu zwyczajnie wziac sie do roboty...Staw...pomocy....::

Brak komentarzy: