niedziela, września 21, 2008

:)

To i ja się melduję ;)

Zaglądam tak od czasu do czasu i czekam na nowości.

sobota, września 20, 2008

Jest :-), zawsze. Tylko w związku z tym wiecznym uciekinierem ciężko zdążyć jeszcze tu :-)...

środa, września 17, 2008

Powroty są najtrudniejsze

Mój Boże, jak dawno tu nie zaglądałem. Tak wiele się zmienia, bo tajm is raning aut:)
A serio i najzupełniej serio: tysiące wrażeń z dziesiątków podróży już przeminęło, tysiące minut z lekcjami ze mną w roli głównej także, lekcji jak najbardziej poważnych, takich na 150%, w czasie których człowiek się spala tak do końca. Bo ja jestem z tych, którzy swój zawód i powołanie traktują poważnie.
A między słowami wyżej wiele słów, które się nie mieszczą. Może się kiedyś wydobędą. Bo są. Jeszcze.
Puk, puk. Jest tam kto, po drugiej stronie tej jarzącej się trupim światłem szyby?

środa, stycznia 09, 2008

Muzik muzik

Większość decyzji konsumpcyjnych podejmuję bardzo szybko, czasami za szybko. Nie znaczy to jednak, że nie rozważam, ale zdarza mi się kupować pod wpływem impulsu. W większości przypadków zdaję sobie sprawę z wad posiadanych przez obiekt mojego pożądania, które jednak są przyćmiewane przez to "coś". Przestaję wtedy odmawiać przedmiotom prawa do posiadania duszy.
Tak było też tym razem. Dwa tygodnie temu wyruszyłem na wyprawę do sklepów z serii "wszystko z elektroniką" w celu zrobienia rekonesansu w dostępnych miniwieżach. Zazwyczaj tego typu zakupów dokonywałem bez odsłuchu i, niestety, zawsze czegoś mi brakowało w jakości dźwięku. Tym razem postanowiłem skupić się na muzyce i z Floydami pod pachą ruszyłem do skorzystania z okazji darmowego posłuchania sobie różnych wież.
Przygoda ta skończyła się tym, że następnego dnia miałem już w domu moje cudo, radujące ciało i duszę, które nazywa się Yamaha PianoCraft E810. Przyznam szczerze, że zakochałem się od pierwszego "usłyszenia". Porównywałem kilka wież, ale ta powaliła mnie na kolana. Piękny i czysty dźwięk w każdym zakresie, każdy intrument słyszany niezależnie i ten cudowny bas (wreszcie stopa nie zlewa się z basem!). W moich dotyczasowych doświadczeniach ze sprzętem audio, podkręcanie głośności kończyło się zazwyczaj jedną wielką papką. A tutaj wręcz przeciwnie! Muzyka nabiera kompletnie nowego wymiaru, a rzeczywistość chowa się po kątach.
Mimo że mój sprzęt kuleje trochę pod względem funkcjonalnym (dziwna synchronizacja amplitunera z odtwarzaczem, DivX są ale czcionki małe i bez polskich literek), to jest to chyba mój najlepszy zakup do dawien dawna. No i niestety po raz kolejny w życiu zostałem wchłonięty w ten fajny, oderwany od rzeczywistości światek. Przesłuchuję jedną płytę po drugiej i każdą odkrywam na nowo. Zaczynam słyszeć nowe melodie, nowe intrumenty, a Floydzi brzmią lepiej niż kiedykolwiek.
Boję się tylko sąsiadów...

Jeszcze tylko taka mała ciekawostka. W Media-Markt, Saturnach itp. wieża ta kosztowała 2400, a mnie się udało zapłacić za nią tylko 1550zł i po takich cenach chodziła w Internecie.