piątek, sierpnia 29, 2003

Wierszyk nocny, trochę belferski, trochę dziennikarski, trochę metafizyczny. Wszyscy w tym przeciez tkwimy. Autor Andrzej Sosnowski, niewiele o nim wiem:

Piszemy

W wieku XXI Bóg będzie atrakcją turystyczną albo nie będzie Go wcale.
Oczywiście. To powiedziawszy, musimy się jednak dobrze zastanowić.
Czy ktoś nie powiedział już czegoś podobnego?

Tak, widzę birnhamski las waszych rąk, opuśćcie, możecie już teraz opuścić.
Oczywiście. Nie trzeba być dziennikarzem,
żeby mieć swoje skromne zdanie. Czy w takim razie Jaś mądrze proponuje

zastąpić słowo "turystyczną" słowem "dziennikarską"? W takim wypadku, Jasiu,
już nie atrakcją, ale? Tak jest, sensacją. Zapiszę umownie nasz wzór na tablicy -
SD (AT) albo zero. I jeszcze przekreślę zero. Brawo! Tylko jeżeli NIE przyjąć,

że nawet w tej naszej ostatniej podróży musimy ciągle być kimś, jakby w rodzaju
specjalnego wysłannika, albo turysty z wachlarzem
rewelacyjnych atrakcji. Proszę? To chyba jasne, że mam na myśli p a k i e t,

pamiętamy przecież Schulza z jego sanatorium.
Trzykrotna nieśmiertelność? Marylko, to nie ma teraz nic do rzeczy.
Firma Uszczerbek & Szwank? Karolu, takie żarty lepiej zachować dla siebie.

Cisza. Teraz proponuję tak: podzielimy się na dwie grupy, turystów i dziennikarzy,
i zobaczymy, która grupa przygotuje najciekawszą relację.
Pamiętając, że turysta pisze swoją wypowiedź w formie listu do wybranej osoby

a dziennikarz wstrząsający reportaż. Słucham? Czy ktoś
to wyda? Lecz w tym momencie - co to ma być w ogóle za pytanie?
Ilość znaków? "Długość prawie epicka, ale gęstość haiku". Ja żar-

tuję. Nie, najwyżej felietonowa, Karolinko. Dobrze. Jeśli więc nie ma
dalszych pytań? - - - spróbuję was wprowadzić w poetycki nastrój.
Była sobie raz mała stacyjka. Garstka podatników marznie na peronie.

(Czekają na podmiejski, który musi przepuścić ekspresy.) Ciemno,
duża śnieżyca. Nagle: Unde malum, unde malum dzwoni drezynka
i znika. Chwilę potem: szu szu, nadjeżdża Baczewski. Bóg osobowy

Bóg pospieszny Bóg osobowy Bóg pospieszny. Powolutku -
Bóg osobowy Bóg pospieszny Bóg osobowy Bóg pospieszny.
Piszemy.

Ty mnie nie strasz, Ty się sam bój! A jeśli chodzi o DVD, to może poniedziałek/wtorek ok. 18, bo w czwartek wyruszam w długą podróż.
Nuand umarł i nie dokończył komiksu??? Nieeee, to do niego niepodobne:)

czwartek, sierpnia 28, 2003

Wtedy to był Jarocin (nie nawiedziłem:() i Rób Reagge (nawiedziłem:)), a nie jakiś owsiankowy woodstock;) młodziankowie!
A co z Nuandem? Żyje? (jeśli pytam tak o kogolwiek innego, nie waham się, a z Nuandem to nigdy nic nie wiadomo..., ech żizń!)

środa, sierpnia 27, 2003

Do wszystkiego trzeba dorosnąć, Panowie: do wódki, do pielgrzymki, do takich wierszy. Ja dogę do Częstochowy dwa razy na nogach zrobiłem. A potem wariacki pociąg z sardynkami!
Dlaczego na lekcjach nigdy nie było takich wierszy??

A! Należało by się wytłumaczyć: nie pisałem przez jakoś czas, gdyż najpierw byłem na pielgrzymce a potem nad morzem.
BTW: Jeśli ktoś jeszcze nie wie: pielgrzymka.com.

Abnuk: nadal zapraszasz na degustację? :)

poniedziałek, sierpnia 25, 2003

Wiersz na dziś. Poruszający!:)
Hołd, Miłosz Biedrzycki

Kraków 29.01.1991 – hej! Co u Was
nowego słychać, bo u mnie nic nowego
nie słychać, ale może u Was słychać
cos nowego, ponieważ jak już wspomniałem

u mnie nie słychać nic nowego; ciekaw
jestem, co takiego nowego słychac u Was,
bo niestety u mnie nic nowego nie słychać
no więc idę posłuchać, co nowego słychać

u moich znajomych, ale, jak się dowiaduję,
u nich niestety też nic nowego nie słychać
i oni mnie pytają, co u mnie nowego słychać

no i niestety rozczarowali się, ponieważ u
mnie nie słychać nic nowego i powiedziałem im,
że u moich znajomych z Buszyna też

czwartek, sierpnia 21, 2003

Robisz statystyki? W "Kordianie" był taki fragment: "Pijcie wino, idźcie spać". Jednostki cierpią na blogu, aby tłum mógł konsumować (cokolwiek). Tylko - wypowiadał tę kwestię szatan:)
Co do tego, co miele mięso: to się nazywa "maszynka do mielenia mięsa". Moja mama przykręcała to do stołu i korbką wprawiała w ruch ostrza. Czy to jeszcze gdzieś działa?
Podobno dowcipy z poziomu fizjologicznego nie łapią się do żadnej ligi, świadczą o kompletnej degrengoladzie. Ale to żarcie przypomina mi raczej film Delicatessen (zdiełano w Francji!), który prezentuje poczucie humoru tego właśnie rodzaju; rzecz jednak jest dla koneserów, żeby nie powiedzieć s m a k o s z ó w ;). Tak czy siak staczamy się, Panowie!

Powybrzydzał, powybrzydzał, ale zaśnie z błogim uśmiechem.
I jeszczio tol'ka adin wapros: czy sok z Mochosia przejdzie przez słomkę?

środa, sierpnia 20, 2003

Abnuk, Ty to wiesz, jak ludzi kusić. Może upichcisz coś z kuchni żabojadów? Postawimy na stole kopię słoneczników van Gogha i zapłaczemy nad nieodbytą wyprawą do Prowansji. Tylko Nuandę trzeba przebrać w odpowiedni berecik.
Aaaaaa, słyszałem, że w Rumunii oprócz dzieci gryzą także psy bezdomne;) głupi żarcik, a tak na serio, to co z Millsem?
I zapraszam do budy(nku) I LO. Mam już swój - jak to nazwać? - chyba gabinet, na biurku dumnie pręży się mój prywatny dziesięcioletni komputerek 386 DX 40, 220MB HD, można oprowadzać wycieczki jak po muzeum techniki i myśli pedagogicznej, to ostatnie biorę w wielki ironiczny cudzysłów. Wkroczyłem na pole minowe i potrzebuję publiczności. Hejku!

wtorek, sierpnia 19, 2003

Blogi na blog.pl trafił szlagblaster (ciekawe jak długo?), a my trwamy! Kosheen to taka imprezowa muzyczka, bez szczególnych pretensji czy ambicji. Ja w ogóle jestem na etapie dzielenia muzyki na "męczącą" i "dla zmęczonych", przy czym obie cenię jednakowo, aczkolwiek częściej słucham tej drugiej. I Kosheen jest dla tych b a r d z o zmęczonych.
Jak tak dalej pójdzie, to koło 40 będę słuchał tylko Jarreta, a koło 50 nagranej w ultrawysokiej jakości i odsłuchiwanej w takiejże - ciszy!:)

sobota, sierpnia 16, 2003

Wodzu, nie zapomnij latarki!

środa, sierpnia 13, 2003

Więc tak: warto posłuchać Clinic, Kosheen i starego, ale nadal mnie poruszającego Portishead. I przygotujcie się na częstą tu moją obecność. Sobie będę śpiewał a Muzom.

czwartek, sierpnia 07, 2003

Czytacie poetę Czerskiego? Wiem, wiem, wakacje itd., ale on mądrzeje z dnia na dzień, więc warto na jego bloga czasem zajrzeć.
Ja teraz jetem stworzeniem czytającym, a nie piszącym, więc wybaczcie ciszę; ale od Was, łachudry, chciałbym się czegoś czasem dowiedzieć. howgh!

piątek, sierpnia 01, 2003

No tak.... odkąd zaczęły się wakacje, nie ma już czasu żeby na bloga coś napisać.... Na szczęście już niedługo październik ;-)