wtorek, maja 27, 2003

I już zupełnie końcówkując, opublikujemy tu poezję młodego informatyka z Gdańska, Piotra Czerskiego:

mecz
Pierwszy raz niemal natychmiast, więc wygrywasz
jeden do zera. Dwie godziny później na podłodze
szybka akcja, kilka zwodów i dwa zero dla Ciebie.
Przy trzech do zera zmieniam taktykę na bardziej
ofensywną. Czasu jest coraz mniej i sam już wiem,
że nie ma szans nawet na remis, więc teraz walczę
tylko o kontaktowego gola. Zdobytego jakkolwiek,
choćby nawet ręką.
[23,24-07-2001]


wstęga mobiusa [dla Matusa - adnotacja moja - staw]
Za oknem strugi deszczu, a wewnątrz
trwa gorączkowe ustalanie planu,
scenariusza, jedynej obowiązującej
wersji zdarzeń. Telewizor mruga,
gdzieś w tle rzęzi radio, nad stołem
kiwa się naga żarówka. Najokrutniejszy
miesiąc to kwiecień, powtarzam cicho,
obserwując cieniutkie smugi dymu, które
łączą nasze dłonie z powietrzem, tak,
jak gdyby sam Bóg przywiązał nam do rąk
sznureczki. Poruszamy się chaotycznie,
otwierając kolejne puszki piwa, coraz
głośniej domagając się jakiegokolwiek
algorytmu, choćby nawet nieskończonej
pętli bez wyjścia. Szyby nieustannie
dzwonią cicho pod naporem kropel. Nie ma
porozumienia, nie ma wspólnych idei,
mówi ktoś i w tej samej chwili żarówka
gaśnie, oblepia nas mrok, otacza cisza,
ogarnia zwiątpienie. Taka nasza mała,
szmatława apokalipsa.
[03-05-2001]


2D/3D
Nie zwalniam tempa: co dzień wynajduję
całkiem nową obsesję, skrojoną na miarę
traconych możliwości. Jutro będę kochać
dziewczyny z internetu - pewność i dyskrecja,
bez smaku i zapachu, z rzędami pikseli
zamiast twarzy; wszystkie bezimienne, bo róża
jest różą jest różą: więc posiądę jedną,
a mieć będę każdą. Pojutrze zaś wrócę
do Ciebie pokornie - i jak nigdy spragniony
trzeciego wymiaru.
[02-2002]


Brak komentarzy: