poniedziałek, listopada 10, 2003

Współczesna fizyka, a właciwie bio-fizyka jest dla autora powieści, którą czytam, pretekstem dla snucia refleksji poważniejszych, tzn. egzystencjalnych. Rozumiem jednak istotę omyłki: świat, w którym żyjemy, rozłazi się w szwach, słowa obrastają znaczeniami, których desygnaty pozostają semantyczną mgławicą, a sensu spoza nich wystaje naprawdę niewiele. Jednak powieść, o której piszę, głupia nie jest i to powinno być najlepszą dla niej rekomendacją, choć jej przesłanie przygnębia.
Mam taką prywatną weryfikację jakości powieści: dobra powinna sprawiać przyjemność, może być chorobliwa, byle była. "Cząstki elementarne" jednak nie sprawiają przyjemności, niech będą zatem ważnym wyjątkiem od reguły.

Brak komentarzy: