piątek, listopada 12, 2004

Wodzu, wybaczenia... Tego dnia otworzyłem, ale nie doczytałem... może teraz?
Jest taka godzina, że do łóżka z książką wpadam, ciekawe, ile zapamiętam, ile zrozumiem, a najciekawsze będzie to, ile z tego będzie Austera, a ile mojej w sen zapadającej, na krawędzi dnia/nocy/ranka balansującej... już, już spada:)... świadomości. Hę?

Brak komentarzy: