czwartek, października 21, 2004

Wodzu! Mam!!!Kiedys to chyba publikowałem na którejś z początkowych wersji mojej strony, wtedy właśnie pozmieniałem pseudonimy. Ale pozmieniałem:)! I tak zainteresowanym wiadomo, o kogo chodzi. No to wklejam. Uwaga, tekst będzie długi, ale zabawa przednia, jeśli ją sobie przypomnieć. No to pora na wspomnienia.

[Tak to się zaczęło. Pedros przysłał następujący wierszyk i jego „interpretację”:]

Surfując po bezkresach Internetu natknąłem się na coś, co powinno na chwilę przykuć waszą uwagę. :)))))))
Za treść nie odpowiadam. :)

----------------------------------------------------------------------------
-----------

"SŁOŃCE SOBIE ŚWIECI Z DALA,
W GÓRZE PTASZEK ZAPIERDALA,
ŻABA DUPĘ W WODZIE MOCZY,
KURWA! CO ZA DZIEŃ UROCZY."


ANALIZA WIERSZA
Wiersz jednozwrotkowy, czterowersowy z rymem sylabowym, z równomiernie rozłożonym akcentem. Podmiot liryczny wyraża swoje głębokie zadowolenie z otaczającego go świata, przepełnia go kwitnący stoicyzm i szczęście, które człowiekowi żyjącemu we współczesnym zamęcie może dać tylko otaczająca przyroda. Dla podmiotu lirycznego nawet zanurzona w błękicie wody dupa żaby jest pretekstem do euforii. Zapierdalające inne stworzenia sugerują wczesne lato, kiedy
świat zwierzęcy obudzi się z otchłani zimy. Puenta liryku jest jednoznaczna
i łatwo odczytywalna.
pedros

[A potem poszła już lawina:]

Dodajmy tylko, że jest to wiersz sylabotoniczny, czterostopowiec trocheiczny, o rymach żeńskich, opartych na akcencie paroksytonicznym. Podkreślić należy brak średniówki oraz  przerzutni klauzulowych. Wprawdzie podmiot liryczny nie uobecnia się za pośrednictwem form 1 os. l.poj., jednak jego stanowisko ujawnia się w ostatnim wersie w formie ekspresyjnej eksklamacji oraz wypowiedzenia w formie równoważnika zdania ("co za dzień uroczy"). Można by zaryzykować zatem tezę, że utwór ten należy do niezdefiniowanej jeszcze dotychczas odmiany liryki, którą tu roboczo nazwiemy liryką pozornie pośrednią.
:)
jezioro

Analizując zawartość merytoryczną wiersza możemy odnaleźć w nim refleksję nad kondycją współczesnego świata i człowieka, który jego część stanowi. Podobnie jak w bajkach także tu postaci zwierząt mogą być uosobieniem typowych cech ludzkich (aczkolwiek utwór ten bajką nie jest, przede wszystkim ze względu na brak płynącego zeń widocznego morału). Zarówno żaba, jak i ptaszek symbolizują dwie skrajne postawy współczesnych ludzi. I tak w żabie możemy odnaleźć postać człowieka konformisty, skupionego na konsumpcyjnym stylu życia, który nie przedstawia swoim postępowaniem żadnych wyższych wartości. W opozycji do tej postaci został ukazany ptaszek, który "w górze zapierdala". Zwróćmy uwagę na dosadność ostatniego słowa, która sugeruje nam, że ów zwierzątko jest przykładem człowieka ciężko pracującego
w życiu. To właśnie dzięki niemu żaba może "dupę w wodzie moczyć", czyli korzystać z uroków życia. Dodatkowo należy zauważyć, że ptaszek "lata w górze", a płaz znajduje się "na dole" (nie jest to wyrażone w sposób bezpośredni, ale możemy domyślać się, że w powietrzu raczej nie ma stawów i jezior). W ten sposób podmiot liryczny sugeruje nam, że ciężko "zapierdalający" człowiek jest wart więcej niż ten, prowadzący wygodnicki tryb życia. Zatem ludzie oddający się swojej pracy są w pewien sposób sakralizowani, gdyż to oni są bliżej słońca, a więc i Boga. Jednak słońce świeci "z dala". Zwróćmy uwagę na to ostatnie stwierdzenie, gdyż jest ono kluczem do interpretacji wiersza. Może ono sugerować dystans, jaki dzieli nasze wyobrażenie o pięknie współczesnego świata a smutną rzeczywistością. Zarówno
ptaszek, skupiony na swojej pracy, jak i żaba oddająca się przyjemnościom, zapominają o prawdziwych wartościach, które symbolizują piękno i dają spokój
ducha, czyli tych metafizycznych. Podmiot w pewien sposób daje nam do zrozumienia, że Słońcem w naszym życiu może być sztuka! I tylko dzięki jej
kontemplacji jesteśmy w stanie dosięgnąć prawdziwego szczęścia. Patrząc z
tej strony na sytuację liryczną zwierzątek, możemy stwierdzić, że ich życie jest
tylko pozorne, gdyż brakuje w nim poezji. Dodatkowym argumentem potwierdzającym moją tezę, może być ostatni wers, który stanowi puentę utworu. Dzięki wyrazistej eksklamacji ("Kurwa!") możemy znaleźć w niej dozę ironii, która sugeruje nam dysonans pomiędzy epikurejską (ba, wręcz panteistyczną!) wizją rzeczywistości, a jej faktycznym stanem.
Mimo że (jak się domyślam) autor wiersza jest mi współczesny, to zawarta
przez niego myśl ma charakter uniwersalny, gdyż każde pokolenie cierpi na
swoisty kryzys wartości. Evivva l'arte!
gruszkowski

Przerażacie mnie....:-)
cugliński

Powinieneś napisać "Przerażacie mi" z oczywistych powodów. :-)
gruszkowski

nic dodać, nic ująć. wszelkie inne domysły będę jedynie jałowymi,
naciąganymi spekulacjami. będę wredny i dodam tylko, ze zwierzątko jest
"owo", nie "ów"   :-)
anduan

No racja :)
gruszkowski


Mój drogi Marianie, Twoja interpretacja jest niewątpliwie poprawna i do
przyjęcia, aczkolwiek wydaje mi się, że "przejechałeś się" po nim dość
powierzchownie. Słusznie dostrzegłeś ukrytą warstwę symboliczną wiersza,
jednak nie odwołałeś się do jej rzucającej się w oczy dwuznaczności.
Zacznijmy więc od początku.
W pierwszym wersie pada określenie "świeci sobie" - nie zauważyłeś, że
określenie to można zinterpretować dwojako: z jednej strony wyraża ono
powszechność, codzienność zjawiska, a także, obym nie przesadził, obojętność
podmiotu lirycznego ("ot! świeci sobie i tyle" ). Z drugiej natomiast,
orzeczenie to kieruje naszą uwagę w stronę samego Słońca - bo przecież
"świeci SOBIE". Jeśli przyjąć alegoryczny charakter utworu, od razu nasuwa
się nam na myśl skojarzenie z istotą ludzką i jej egzystencjalną
charakterystyką. Słońce świeci sobie, a więc jest niejako zamknięte w
odosobnionym układzie, którego stanowi jedyny element. Wrażenie samotności,
jakiejś głębokiej izolacji potęguje określenie "z dala" - jest zatem odległe
od samego siebie, między podmiotem (Słońcem, człowiekiem) a przedmiotem
(światłem, ludzką osobowością) jest nieprzebyta przepaść, pogłębiona tym
bardziej, że stanowią dwa aspekty tego samego bytu. Z kolei w drugiej strofie pojawia się równie pesymistyczna wizja. Ptaszek "w górze zapierdala" może równie dobrze oznaczać "zapierdala na niebie" jak też, i to kluczowy symbol tego wersu, "zapierdala W GÓRZE", czyli, potocznie mówiąc "będąc zamkniętym wewnątrz góry". Nie muszę chyba przytaczać bogactwa semiotycznego symbolu "góry", gdyż w przedstawionej wizji pełni ona jednoznacznie funkcję więzienia, i to więzienia najgorszego z możliwych, bo technicznie rzecz biorąc - niezniszczalnego. Korzystając z przyjętej
wcześniej drogi interpretacyjnej, można stwierdzić, iż jest to tragiczna sytuacja człowieka "zaklętego w kamień", a więc znajdującego się w więzieniu, z którego nie ma ucieczki. Apogeum egzystencjalnej niewoli, jak bym to ujął, nieco trywializując zagadnienie. Skazani jesteśmy na "zapierdalanie" w poczuciu wiecznej niewoli, nigdy nie będąc w stanie zasmakować prawdziwej wolności, cokolwiek by ona w złożonej myśli autora znaczyła. Trzeci wers otwiera wiele dróg, jakimi analityk literacki może się poruszać. Niektóre z nich mają zabarwienie silnie seksualne, przeto nie będę się
szczegółowo nad tym rozwodził i przyjmę tę część Twojej interpretacji za
wyczerpującą. Zaznaczę jednakowoż, że w dalszym ciągu odnosi się ów wers do
egzystencjalnej sytuacji człowieka jako jednostki, a więc pozostawionego samemu sobie w otaczającym go świecie bez wartości. Czy człowieka bez wartości można jednoznacznie określić w wysoce kolokwialnej poetyce utworu? Ależ oczywiście - "kurwa". Człowiek nie podejmuje walki z wrogą jego ideałom rzeczywistością - zamiast tego zaprzedaje swój system wartości  dla pozyskania dóbr czysto materialnych, zamieniających jego byt w jałową wegetację. Jest to zarazem okrzyk wyrzutu podmiotu lirycznego, który nie może dłużej znieść obserwowanego stanu
rzeczy. Zdanie "Co za dzień uroczy" jest jawną ironią, krytykującą obojętność, marazm społeczeństwa wobec kryzysu człowieka jako jednostki - uznaje on bowiem, że wszystkie zjawiska opisane w trzech pierwszych wersach są jak
najbardziej na miejscu i wszystko jest w porządku, a nawet -"urocze"...
cugliński

jestem z Was dumny ;)))))))
jezioro

Zgadzam się Łukaszu z Twoją interpretacją. Dodatkowo uważam, że wiersz
ten jest nie tylko dwuznaczny. Można go interpretować trojako (biorąc pod
uwagę przytoczoną przez kolegę pedrosa interpretację), a nawet jestem
skłonny stwierdzić, że liczba możliwych analiz dąży do nieskończoności.
Krążąc po bezkresnych polach semantyczych tego utworu odkryłem kolejną
głęboką myśl w nim zawartą. Odnosi się ona do Twojej interpretacji (a
właściwie połączenia Twojej i Mojej). Jeśliby przyjąć, że zarówno ptaszek,
jak i żabka żyją w poczuciu izolacji (bądź co bądź - całkiem nieświadomi) i
przyjmując, że stanowią one przedstawicieli typowych grup społecznych, ten
pierwszy symbolizuje zapewne warstwę mieszczańską, która "zapierdala" w
życiu, a drugi natomiast - arystokrację, obojętną na sprawy innych. Po
używanych przez podmiot dosadnych stwierdzeniach ("zapierdala", "dupę w
wodzie moczy"), wyrażających pogardę do obu wspomnianych reprezentantów,
dochodzę do wniosku, że identyfikuje się on z trzecią częścią społeczeństwa,
a mianowicie - chłopstwem. Pozwól, że znowu się odniosę do ironii zawartej w
czwartym wersie i użytej w nim eksklamacji. Osoba opisująca swojską
rzeczywistość wygląda na zmęczoną aktualnym stanem rzeczy, co widać bardzo
wyraźnie we wcześniej wymienionym wykrzyknieniu ("Kurwa!") i ukrytym
sarkazmie, który sugeruje niezadowolenie z zastanej rzeczywistości, która
żabie i ptaszkowi może się wydawać "urocza". Zatem uważam, że podmiot
liryczny cierpi na kompleks langusty, a jego myśli mogą wydawać się co
najmniej niepokojące, a więc miejmy się na baczności! Wróg czyha!
gruszkowski

Kolego cugliński! a propos twojej interpretacji pragnę zauważyć pewien fakt, potwierdzający być może jej słuszność, mianowicie: dosłownie pojęte wyrażenie "w górze" ma sens jedynie wówczas, gdy górą nazwiemy metaforycznie kurhan (to taki kopiec z grobowcem - tolosem - w środku, który budowało wiele plemion już w neolicie, np. Etruskowie - groby tumulusowe - i późniejsi Scytowie; były też chyba we "władcy pierścienic"?). teraz dopiero możesz pointerpretować - kiedy ptaszek zapierdala po kurhanie, mauzoleum wielkiego przodka, w świetle (lub też w zapomnieniu) jego minionej chwały...
cokolwiek nie mówić o waszych interpretacjach - są naciągane i tyle. po co szukać tak daleko? czy do szczerych, prostych słów zachwytu potrzeba jeszcze dorabiać jakąś filozofię...? to tak jak z "kuropatwami na śniegu" Chełmońskiego: dlaczego nikt nie widzi, ze to jednak SĄ kuropatwy biegnące po śniegu, nie żaden zagubiony naród polski? przypomnij sobie, jakie ten obraz robi wrażenie, oczyszczony z ideologii...
zbliżając do nieskończoności liczb interpretacji wiersza "o jeden", pokuszę
się o własną, krótszą interpretację, a właściwie szkic do niej, bo nie chce mi się pisać, poza tym nie mam na to czasu. a wiec pokrótce: trzy pierwsze wersy to opis przyrody, którego dominantą (jak i całego wiersza) są dosadne wulgaryzmy zaczerpnięte z języka potocznego, pełniące role zgrubień, wyolbrzymień. autor starał się maksymalnie uprościć opis piękna otaczającego go świata poprzez krótkie szkice odczuć sfery pozaziemskiej (słońce), wrażenie piękna nieba (ptaszek), ziemi i wody (żaba). atmosfera, hydrosfera, biosfera i geosfera - rozszerzone przez przestrzeń kosmiczna - składają się na pełny, skondensowany opis świata, w którym człowiek jawi się nam jako istota nie tyle zagubiona, co po prostu niego do przynależna. wobec wrażeniajedności z kosmosem podmiot westchnąć może jedynie "o, kurwa, jak pięknie" i nie ma bardziej ekspresyjnego sposobu, by wyrazić ów zachwyt. w tym momencie dochodzimy do głębszej (ale wcale nie naciąganej, bo przecież oczywistej)
wymowy wiersza: oto następuje koniec poezji, wyczerpanie się słowa. podmiot-poeta traci wiarę w sens posługiwania się słowami, które nie są w stanie oddać dokładnie jego myśli, wiec - używając słów potocznych - brata się niejako z ludem, powraca na łono natury i związanych z nią prymitywów, by kontemplować w odosobnieniu doskonałość dzieła stworzenia, przy czym nadal brak mu jest słów na podzielenie się doznaniami. słowo marnej istoty ludzkiej nie może konkurować z bogiem - nie jest w stanie oddać złożoności świata - dlatego człowiek musi maksymalnie uprościć swoje słownictwo, odwołać się do podstawowych uczuć i emocji, zaufać zmysłom innych i poprzez słowa-sygnały sugerować tylko wrażenia, których doznaje w nadziei, ze zostanie przez współczesnych zrozumiany. jest piękny i wzruszający zarazem ten neofranciszkanizm. kryjąca się niewątpliwie w utworze myśl filozofów wschodnich, poprzez pogodę ducha, spokój i zgodę ze światem wytycza współczesnemu człowiekowi nowe drogi do pojednania się z bogiem...
tak mi się wydaje. przepraszam. tak mnie się wydaje.
anduan

anduan! Czasami potrafisz naprawdę denerwować ludzi - robisz to celowo, czy
jak? Tłumaczyć mi, co to jest kurhan! Hmpf! Przemierzałem bezkresne labirynty w podziemiach tych starożytnych kopców w grach takich jak "Magia i Miecz" bądź "Śmiertelna Pułapka" zanim te podręczniki sztuki zostały w ogóle napisane (zakładam, ze posiadasz stosunkowo nowe wydanie :-)
Co zaś do naszych interpretacji, to masz jakiś kompleks złośliwca – grupa interpretatorów poezji podejmuje złożone studia nad naturą danego utworu, więc najlepiej zrobić im na złość i powiedzieć, że to wszystko bzdury i naciąganie. A poezję generalnie brać dosłownie i jak taki Miłosz pisze o podmiocie kroczącym po schodach z powietrza ku "niebiańskim pokojom" to ma na myśli Supermana, tak? Jasne, czemu nie.. ale ja się z tym nie zgodzę i tyle. A poza tym sam podrzucasz myśli, co do których związku z istotą wiersza można mieć duuuuuuuuuuże zastrzeżenia. :-)))
cugliński


Dzięki za nieustanne poprawianie mi humoru. Bo gdybym w stylistyce komentowanego tekstu miał określić mój stan ducha, to powiedziałbym (weźcie pod uwagę, że to stylizacja!), że podły mam, kurwa, nastrój.
Może to wina ciśnienia?
jezioro


co do kurhanów - nie wątpię, ze wiesz, czym są. sam jeszcze w podstawówce grałem w magię i miecz, wiec pamiętam... wytłumaczyłem, bo ciekawa jest chyba prawda, nie? kiedy za ileś - tam lat twoje dziecko zapyta cię: "tatusiu, co to kurhan?", to czy odpowiesz mu "to taki labirynt w "might&magic", gdzie grasują groźne potwory i gdzie trzeba mieć sporo czarów, żeby je przejść"?
:-)
co do reszty - mówiłem ci już, że przestajesz dostrzegać ironię... czy ten wiersz ma coś wspólnego z miłoszem? człowieku, trochę opamiętania! a może jeszcze zaczniesz szukać głębszego przesłania w "babie, co chłopa w jajca nie chciała całować" mikołaja reja!? spokojnie! :-D
anduan

A moim zdaniem po prostu jesteś prymitywny i nie potrafisz dostrzec głębokiej warstwy semantycznej wiersza. Przecież to interpretatorzy tacy jak ja, czy Wodzu zawsze wiedzą, co chciał powiedzieć autor
gruszkowski

Jesteście wielcy :) i macie szczęście ze wylądowaliście tam gdzie wylądowaliście... :) ... Ja dodam tylko tyle: skoro ptak  to także symbol przemijania... ("Przeminęło to wszystko jak cień i jak poseł przebiegający(...) albo jak ptak, lecący przez powietrze..." – Księga Mądrości) - to oczywiście ze słownika symboli...  możemy potraktować ten "wiersz" jako wyraz desperackiej próby uchwycenia chwili, głośnego wołania: carpe diem... W dodatku ptak ten wcale nie leci, jeno zapierdala, co
zdecydowanie potęguje wrażenie, spełniając doskonale funkcje impresywna... Z drugiej jednak strony... ptak bywa także uznawany za symbol denuncjatorstwa i zdrady... I dla takiej interpretacji znajdzie się zapewne potwierdzenie w naszym(właściwie waszym) bogatym znaczeniowo tekście... Żaba sobie... wiadomo co robi... słonce sobie świeci... i wydawać by się mogło: jak idealnie! jak uroczo! A tymczasem... Ptaszek... czyli jasne: memento mori... Niestety... Piękno wiosennego dzionka jest pięknem zdradliwym... Matka natura ujawnia w tym wypadku swoje wybitnie szatańskie oblicze: za wszelką cenę usiłuje odwieść człowieka, zajmującego niewygodne miejsce na drabinie bytów, od wszelkich myśli o Absolucie, pozbawia go perspektywy wieczności... Prowadzi do upodlenia, zezwierzęcenia, kieruje uwagę ku temu, co "Tu i teraz", a nie "tam i wtedy", czego jaskrawym dowodem... wulgaryzmy...
Nie bądźmy jednak tak pesymistyczni... Jeśli komuś ta interpretacja nie odpowiada... może zawsze uczepić się wyrażenia: "z dala"... Najwyraźniej nie jest jeszcze za poóźno... Ptaszek wciąż daleko, choć działać należy szybko, bo to złowróżbne stworzenie - podkreślmy to raz jeszcze - zapierdala... Na razie jest to czynność wciąż trwająca i pozostawiająca jakąś nadzieje... Ale pewnego dnia ptaszek "zapierdoli" (wybaczcie, usiłuję odnaleźć jakąś właściwą formę)... a świat zostanie "bez duszy"...
Paradoksalnie (żeby już totalnie zamącić) słownik podaje także jeszcze jedną "definicję":
"Wejrzyjcie na ptaki niebieskie, że nie sieja ani żną, ani zbierają do
gumien, a Ojciec wasz niebieski żywi je"
Ptak to również symbol ufności w opatrzność... Jak tak obserwuję tegorocznych maturzystów i czytam "płody" ich cennego czasu, dochodzę do wniosku, iż tę właśnie interpretację obdarzyć możecie szczególnym sentymentem...
szczęśliwa

"...Ale pewnego dnia ptaszek >>zapierdoli<<..."
nas wszystkich? jakie to okrutne!
ale miałem ubaw przy tym zdaniu (czy prymitywnieję?)! nie wpadłbym na to...
anduan