wtorek, czerwca 17, 2003

Cóż, de gustibus non est disputandum. Mnie się Jerofiejew podoba, choć przyznaję - za pierwszym razem też nie spodobała mi się ta ksiażka. Ale po lekturze "Moskwy-Pietuszek" (z tego jest najbardziej znany) wróciłem do "Zapisków..." - zupełnie inaczej się je czyta. Niemniej ten pierwszy raz...

Odno¶nie recenzji, krytyków, itp. Czuję się oszukany. Rozczarowany. Zły. Powodem mojego niezadowolenia jest nic innego jak najnowsza płyta Metalliki "St. Anger". Żyłem premier± tej płyty przez ponad półtora miesi±ca. Wszystkimi przeciekami, nowinkami, ochłapami informacji dotycz±cej grupy i samej płyty. Byłem w skowronkach, kiedy recenzenci "fachowych" (teraz już w cudzysłowiu) czasopism muzycznych zaproszeni na przedpremierowe odsłuchania tej płyty piali z zachwytu na temat nowego materiału. Zachwytu, cholera! Metallica i powrót do korzeni, najlepszy materiał od czasów "Czarnego Albumu"! Ech...

Kupiłem płytę. Przesłuchałem. Do końca. Z trudem mi to przyszło. Po przesłuchaniu ze smutkiem odłożyłem na półkę. Raczej nie będę często do niej wracał. Ale zm±drzałem. To jaki¶ plus, nie? ;-(

Brak komentarzy: