sobota, kwietnia 26, 2003

Pól dnia mnie nie było, a tyle tu nowości! Nie wiem, do której się zabrać. Chyba do najbliższej mi profesjonalnie:
Matus! Barok jest piękny; mów do mnie jeszcze. Zapodaj jakiegoś Bakę, Zbigniewa tudzież Hieronima Morsztyna, albo coś z tego, o czym mówiłeś, a czego z pamięci nie powtórzę, choć polonistykę z niezłym skutkiem skończyłem. Jeśli znacie stan niedopicia na imprezie, to wiecie, co czuje każdy polonista: stan permanentnego niedoczytania.

aaaaaaaaa, i pisze się licentia poetica. To, co napisałeś, to jakiś potworek gramatyczny: połączenie nominativu z genetivem w związku zgody. Paskuda!:)

Abnuk. Nie będę się wypowiadał na temat Twoich snów, ale Twoich wrażeń z lektury samego siebie. To jest standard, choć czasem możesz sam siebie zaskoczyć. Zwłaszcza w pracach poważniejszych - czytasz, czytasz i myślisz w pewnym momencie: to ja byłem taki mądry? To ja to wymyśliłem? I pytasz siebie: gdzie się to podziało, ta cała błyskotliwość? Gombrowicz miał taką teorię: to nie my piszemy tekst, to tekst nas pisze: forma i kontekst tekstu stwarzają myśli i uczucia w autorze.

Brak komentarzy: