poniedziałek, grudnia 22, 2003

Karpie rżniecie, rozumiem:)
Oglądałem "Pod osłoną nieba" Bertolucciego. Fabuła filmu rozwija się na dwa tempa, pierwsza część jest "zachodnia", druga "wschodnia", arabska, pustynna. Wszystko to mi pachnie "Dżumą" i "Obcym"; i jeszcze ten Reżyser na końcu, mówiący do bohaterki, która właśnie cudem wróciła z pustyni: "Pani się zgubiła" [i nie dotyczy to jej zgubienia się na pustyni. lecz wszystkiego innego]. A pustynia w tych obrazach nęci innym, nieprzeniknionym sposobem istnienia oraz odmienną zmysłową urodą życia. I muchy, wszechobecne, paskudne muchy. Trzeba chyba pojechać do Algierii, żeby sprawdzić, czy jeszcze tam są.

Brak komentarzy: