czwartek, lipca 23, 2009

Let's break the silence...

... że tak po angielskiemu zacznę ;) A wcale nie przypadkowo, ale o tym później.

Kiedy już wszyscy (łącznie z właścicielem bloga) zapomnieli i nie odwiedzają, ja wchodzę późną (no, może przesadzam) nocą i piszę posta (czy też post), przy czym używam wielu (pewnie niepotrzebnych) nawiasów.


Nie wiem ile osób to przeczyta, ale nikt (na pewno?) nie może mi zabronić tak się tutaj pouzewnętrzniać (ale słowo stworzyłem :]), co niniejszym czynię.

Może i wakacje, ale trochę się dzieje, choć póki co nie zanosi się na jakieś fascynujące i wspaniałe wyjazdy. Chociaż na te nie-fascynujące i nie-wspaniałe też się nie zanosi. Ale za to... dostałem pracę ;) Tzn. można tak powiedzieć. Takie już życie freelancera ;) Oprócz tego mam nad sobą widmo dwóch poprawek na uczelni, chociaż nie martwię się tak, jak myślałem, że będę się martwił.

I to tyle tytułem odświeżenia bloga, dobranoc ;)

Brak komentarzy: