wtorek, maja 22, 2007

kraina winem i musztardą płynąca

Wracam, wracam! Nie tylko do Was w necie, ale i do Polski z Erasmusa w Dijonowie-musztardowie, uroczym francuskim miasteczku w sercu Burgundii. ;) Wakacje były tu przyjemne, ale nie umiem przełączyć się na francuski sposób myślenia, w którym sensem życia jest dobre wino (no, to jeszcze jest logiczne), pięciogodzinne posiłki i planowanie, ile chce się mieć dzieci od wieku siedmiu lat. Wszystko tu jest takie rodzinne, sielskie i bajeczne. Miłe w pierwszym kontakcie, po kilku tygodniach trochę miałkie. Poza tym, Francuzi z lekka egocentryczni; zapytani, czemu nie jeżdżą po Europie, odpowiadają pytaniem "A dlaczego Niemcy, Anglicy, Włosi i inni przyjeżdżają ciągle do nas?". Oczywiście dlatego, bo według Francuzów, ich kraj jest najwspanialszy na świecie i jeśli w nim mieszkasz, to nie musisz szukać szczęścia gdzie indziej. Zawistnie ich wyśmiewam, rzecz jasna. Wyobrażacie sobie, żeby u nas młodzi i starzy twierdzili jednomyślnie, że nie ma po co z Polski wyjeżdżać, bo jest najcudowniejsza? Ale by było...
Przeczytałam gdzieś ostatnio, że lek na Alzheimera wynaleziony przez Polaków będą sprzedawać Amerykanie... Gdyby wynaleźli go Francuzi, nie tylko sprzedawaliby go sami, ale pewnie też tylko na terenie Francji.

Pozdrawiam wszystkich.
Vive la Pologne! Somehow...

2 komentarze:

Staw pisze...

A musztardę jakąś smakowitą wieziesz w sakwojażu?:)

iamibi pisze...

A chcesz z bazylia, czarna porzeczka, orzechami wloskimi czy o smaku piernika? Moze tez byc "czysta". :)