środa, stycznia 04, 2006

Też widziałem, ale podobnie jak przedmówca, nie pamiętam końcowej sceny... Ciekawe, bo na mnie ostatnio również spore wrażenie zrobił "Stalker". Jest to chyba jedyny film (poza "Oldboy'em"), któremu się coś podobnego udało w przeciągu minionych paru miesięcy. Okropnie się zdołowałem przygotowując się do pracy na jego temat i, gwoli szczerości, do tej pory się z tego okresu nie otrząsnąłem.

Żeby się wypowiedzieć na temat "Pianistki", musiałbym do tego filmu wrócić, a nie za bardzo mam na to ochotę - obrzydził mnie ten film, kiedy widziałem go po raz pierwszy...

Brak komentarzy: